piątek, 3 lutego 2012

O KO..., nie, nie o koniach, o KO-SZYKÓWCE! :)


Napiszę o moim ulubionym (do czasu zakochania się w POLO!) sporcie, o koszykówce. Powód mam świetny, bo udało mi się wreszcie zagrać! I to z nie byle kim, bo z reprezentacją największego donieckiego uniwersytetu! :) A było tak, nasz niezawodny Andriej, zdobył skądś bilety na mecz ligowy tutejszej drużyny, (2 miejsce w lidze) z ósmym Zaporożem. Gdy przyszliśmy pod koniec pierwszej kwarty, było 29 do 8 dla naszych, którzy ten mecz...przegrali! Prezentując totalny brak zaangażowania i woli walki, za to na przeciwników, momentami aż miło było patrzeć! 

Jednak historią tego wieczoru, było poznanie (na meczu!) dwójki świeżo przybyłych (na studia) do Doniecka Polaków, Beaty i Dominika. Jako, że Polacy integrują się szybko, lub wcale, my wybraliśmy pierwszą opcję, z czego się bardzo cieszę! :) Dominik jest już wschodzącą  gwiazdą wspomnianej wyżej reprezentacji DONDu, i zabrał mnie, łaskawca, ze sobą na trening! (HURRA!) Mimo mrozu i powszechnego odwoływania wszelkich ludzkich aktywności (m. in. mojego bajek czytania!), ekipa koszykarzy zjawiła się w składzie wystarczającym do zrobienia fajnego treningu i rozegrania meczu. Są plusy niskich temperatur! Człowiek się prawie nie poci, łatwiej się oddycha no i przede wszystkim, nawet moja zaniedbana kondycja nie włączyła mi kolki! :)
Drużyna ma swoją salę, wprawdzie parkiet nie jest do końca parkietem, lecz deskami, za to kosze bardzo fajne podobnie jak piłki! Ponadto drużyna ma trenera, który kazał nam ćwiczyć, czy to rzuty z różnych miejsc, czy to zasłony. Także chyba pierwszy w życiu profesjonalny trening koszykówki! :) Pan trener w ogóle wydaje się być ciekawą osobą. Trochę już przeżył (wygląda na 60 lat), trochę po świecie pojeździł, rozmawialiśmy o polskich miastach w których był. I, przede wszystkim, pozwolił mi przychodzić na treningi, mimo iż, "техники у тебя нет" :) Dziękuje!
Zresztą mecz lepszy niż trening, przynajmniej w moim wykonaniu, choć nie obyło się bez kilku nieporozumień, ale hej! Slang sportowy innym językiem jednak jest! :)
Niestety moja pamięć do imion (z żeńskimi nieco lepiej!), woła o pomstę do nieba, więc oczywiście imion moich nowych kolegów z drużyny (ha, jak to brzmi!) nie przytoczę. A napisać chciałem, iż kryłem Chińczyka, wyższego i większego ode mnie, a gdy się cholernik wstrzelił, to nawet z moją ręką na twarzy ładował z każdej pozycji, także zza łuku... ;( Jeszcze mu pokażę! :) Miał koszulkę, oczywiście, JORDANA, ale mi się najbardziej podobały jego okulary a`la Horace Grant (a`propos ktoś jeszcze tego gościa pamięta?). O takie:
Także widzicie, lans w Doniecku to nie tylko żeńska domena! :) Żartów koniec, bo srogą lekcję mi dał, więc póki TAK gra, to niech sobie gogle nosi! :)

Ekipa trenuje trzy razy w tygodniu, poniedziałki, środy i piątki. Mam nadzieję, że w chociaż dwa z tych dni uda się popykać!
A poniżej kilka zdjęć z meczu, ale tego ligowego- profesjonalistów! :) Enjoy!

Nasi biali - właśnie się bronią, niestety nieskutecznie!


Dawid, współwolontariusz i Andrij, autor całego zamieszania.
Dawid, ja i Vytautas (z Litwy).
I już zupełnie na koniec, kilka cytatów z klasyków tej dyscypliny, i nie żeby przekonać wątpiących, że to mądra gra, tylko że po prostu zapamiętania są warte! Proszę:

“I have missed more than 9000 shots in my career. I have lost almost 300 games. On 26 occasions I have been entrusted to take the game winning shot...and missed. And I have failed over and over and over again in my life. And that is why... I succeed.”
Michael Jordan

Coś dla mnie: “You can practice shooting eight hours a day, but if your technique is wrong, then all you become is very good at shooting the wrong way. Get the fundamentals down and the level of everything you do will rise.”
Michael Jordan 

“When it's played the way is supozed to be played, basketball happens in the air; flying, floating, elevated above the floor, levitating the way oppressed peoples of this earth imagine themselves in their dreams.” 
John Edgar Wideman

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz