piątek, 18 listopada 2011

Normalnie o tej porze...



Do ilustracji niniejszego posta, posłużę się piosnką nieodżałowanego Kalibra (i Magika), po którego śmierci, pewna bliska mi osoba powiedziała: "Teraz to jest zezwierzęcenie. Za moich czasów jak jeden wrzucał kwasa, to drugi był trzeźwy i go łapał jak skakał"...
Ad rem, bo o mieście Doniecku i transporcie chciałem...
Przydarzyła mi się bowiem mega historia- jadę ja sobie starożytnym trolejbusem (o rodzajach i środkach transportu szerzej kiedy indziej), z wielką paką wydruków na kolanach. Obok mnie siada babuszka, więc chcąc ją przepuścić, się wiercę, co by weszła. I tak wiercąc się, czuję, jak coś mi pod nogą się przesuwa. Patrzę, a spod kawałka blachy (który to właśnie się przesunął), widać szybko przemieszczający się...asfalt. I chyba bardzo głupią minę miałem, babuszka bowiem widząc moje zdziwienie (nad tym, w jej mniemaniu, blachy kawałkiem) rzekła: LATKA. :)

Prócz tego, 3 noce ostatnie, zwiedzam Donieck nocą w towarzystwie co raz nowych taryfiarzy.
Noc 1-sza- Iwonka w Doniecku- niestety pan nie zechciał dorzucić czapki do rachunku, ale czekał na nas pod sklepem. Generalnie taryfiarze w starciu z Iwonką są na straconej pozycji :D
Noc 2-ga - powrót ze STUDENCKIEJ imprezy :D (o której szerzej też wypada skrobnąć), jadę z panem, który lekko mówiąc, nie mieści się w fotelu, jest raczej małomówny, i....hmmm, jadąc z nim mam wrażenie, że warto czcić każdą życia chwilę, póki trwa...
Noc 3-a, wyjątkowo wcześnie, bo po 11. Niestety nikt tu nie wpadł na pomysł nocnych autobusów, rozkładów jazdy etc. Po krótkim targu, jedziemy z...profesorem medycyny! Wiem już sporo o problemach małego biznesu, podatkach, zarobkach w różnych zawodach.
Podróże kształcą, nocne zwłaszcza! :)

2 komentarze:

  1. Ależ Waść postów produkujesz... no, no... chylę czoło :) Wspaniale nieprzewidywalna i cudownie absurdalna bywa ta nasza Ukraina czyż nie?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje! :) I cóż, cudowna jest, AMEN! :)

    OdpowiedzUsuń